Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2017

System edukacji w Czechach

Dzisiaj wreszcie jest zakończenie szkolnego roku w Czechach. Ten ostatni tydzień wymyślania na siłę przez wychowawców zajęć był trochę męczący. System edukacji w Czechach bardzo przypomina ten polski- jest tak samo nieprzyjazny dziecku i nastawiony w dużej mierze na odtwórcze a nie kreatywne prace. Trzeba dużego wysiłku ze strony rodziców, żeby znajdywać luki w systemie (czytaj- nauczycieli myślących inaczej), aby dziecka nie zniechęcić do nauki już na początku. Jedyne, co jest inne, to skala ocen- najlepsza w czeskiej szkole jest 1, najgorsza 5. Babcia kiedyś życzyła Małgosi „samych piątek w szkole”, co wśród koleżanek wywołało wiele radości. Nasze dotychczasowe doświadczenia pokazują, że jak wszędzie, wszystko zależy od szczęścia, na jakich ludzi się trafi. Żłobek, czyli po czesku Jesle, był świetny. Tam się w zasadzie Małgosia nauczyła mówić po czesku, znalazła najlepszą koleżankę, a panie były miłe i lubiły dzieci. Chodziła tam z przyjemnością. Potem pierwszy rok w p

Tu gdzie teraz są Klobouki będzie kiedyś Dubaj

W dzisiejszych Hospodařských Novinach pojawił się artykuł o tym, że gdzieś pomiędzy Brnem a Kyjovem zostało zidentyfikowane pole naftowo-gazowe. Ma się w nim znajdować ponad 3 mln. baryłek ropy i ponad sto mln. m sześciennych gazu. Złoże odkryła spółka Karla Komarka, który znany jest z dwóch rzeczy: jest czwartym najbogatszym Czechem na liście tygodnika Týden oraz uwielbia się procesować ze swoimi partnerami handlowymi. Nie wiedzieć czemu bohaterem brukowców stał się w trakcie rozwodu. Może dlatego, że według nieoficjalnych informacji zapłacił swej byłej żonie 900 milionów koron. Zer się nawet nie chce przeliczać, ale w sumie wchodzi na jakieś 150 milionów złotych. Kwota robi wrażenie... Podobnie jak wizja przemiany Klobouků u Brna, w których to okolicach znaleziono złoże, w środkowoeuropejski Dubaj czy Riad. Póki co Klobouky wyglądają tak: (fot. Google Earth) A Dubaj jaki jest, każdy wie, ale obrazki na blogu się przydają, więc Dubaj wygląda tak: (fot.:http://ontheroofs.co

Domácí mazlíček czyli zwierzaczek do przytulania - upgrade:))

W języku polskim nie ma takiego ładnego określenia na domowe zwierzę, jak mają Czesi. Domácí mazlíček to idealna nazwa na domowego pieszczocha, który uwielbia przytulanie. Mazlit, czyli pieścić, przytulać. Często rozmawia się o   kotach, psach i królikach, bo to bezpieczne tematy na spotkania. Moja znajoma, Petra, ma w domu papugę, na którą mówi Kačenka. Opowieści o Kačence umilają nam najnudniejsze imprezy firmowe. Kacenka jest perfidna, diabelnie złośliwa i sprytna. Np. odkryła, że biszkopty się zjada najłatwiej, kiedy sie je potrzyma chwilę w wodzie i postanowiła zastosowac patent do innych rzeczy z miseczki. Szło do momentu, kiedy zamoczyła orzechy.  Po kilku próbach tak się wkurzyła, że je wyrzuciła z klatki. Petra mówi, że Kacenka myśli, że jest bardzo duża - akceptuje karmę dla największych papug. A w porównaniu z rzeczywistością wygląda tak:  Inny znajomy, Vlastik, ma kota, który nauczył się skakać z balkonu, z wysokości 3 piętra, na stojące pod oknem leżaki. I w

W Czechach prawie wszyscy sportują

Polacy i Czesi mają sporo wspólnego, ale o tym innego dnia. Mają za to jedną cechę odróżniającą. W Czechach prawie wszyscy uprawiają jakieś sporty. Ten naród jest niezwykle aktywny fizycznie, co na początku pobytu trochę nas przerażało i dziwiło. Prawie każde spotkanie towarzyskie na działce lub impreza integracyjna firmowa zaczynały się od jakiejś formy gry. A to petanque, a to bowling, siatkówka, dojazd na rowerze, narty, spacer w góry, strzelanie z karabinka snajperskiego, jazda na segway i masa innych. Z czasem doszliśmy do wniosku, że to jest naprawdę niezły pomysł na spotkanie. Mniej się pije, mniej dyskutuje o polityce (wcale!), endorfiny się uwalniają i ludzie są znacznie bardziej zadowoleni z życia. Najpiękniejsze jest to, że ta aktywność się udziela. Odkąd tu mieszkam, nauczyłam się pływać na kursie dla dorosłych, kiedy się okazało, że moje dziecko pływa jak rybka po zajęciach basenowych w przedszkolu. Często jeżdżę na rowerze, chodzę po górach, mam za sobą aerobik, a

Beskidy : Z Moravki przez Ropiczkę na Kotař

Uznaliśmy po drodze, że nazwiemy ten szlak zrównoważonym. Jeden z bardziej malowniczych i ciekawych szlaków w Czechach wg mnie. I mało uczęszczany. A do tego pod koniec sierpnia będą tam masy borówek.... Samochód zostawiliśmy w Moravce (střed) pod sklepem spożywczym i poszliśmy kawałek po asfalcie do  żółtego szlaku w Moravka Lipove. Potem czerwonym z Velkeho Lipoveho do działającej od 3 tygodni chaty na Ropiczce z przesympatyczną obsługą, kofolą z kija i rewelacyjną kawą. Mają tam też klasykę kuchni czeskiej, czyli smażony ser z frytkami i knedliki z borówkami. Obok jest nowo odremontowany górski hotel (bo standard nie pozwoli nazwać tego schroniskiem:)) z 35 miejscami noclegowymi, niestety wynajmowany tylko w całości na imprezy firmowe. Gdyby ktoś chciał, pomożemy w rezerwacji:)) Początkowe podejście jest dość ostre i konkretne, ale potem już same przyjemności.Cała trasa przypomina literę U i prowadzi w zasadzie po samych grzbietach lub po trawersikach pod samymi grzbie

Atom i seks czyli ČEZ

Do niedawna jedynym ciekawym sposobem na połączenie tematyki energii atomowej i seksu było pisanie o kostiumach bikini. Od pisania o nich lepsze nawet było oglądanie ich, bo kostiumy bikini wyglądają tak: (fot. wikipedia) Ja wiem, że większość czytelników widziałaby możliwość lepszego materiału ilustracyjnego, większość czytelniczek zapewne również, szczególnie uwzględniwszy fakt istnienia również męskiego bikini. Nie możemy jednak popadać w seksizm przed puentą tego postu... A zanim do puenty dojdziemy, to należy powiedzieć parę słów o spółce ČEZ. W chwili obecnej ČEZ to jedna z największych czeskich firm znana przede wszystkim z produkcji energii elektrycznej. Szczególnie dobrze znane są należące do ČEZ dwie elektrownie atomowe. Jedna w Dukovanach wygląda tak: (fot. atominfo.cz) A druga w Temelinie - lepiej znana głównie dzięki protestom austriackich ekologów - tak: (fot. wikipedia) Wiadomość, która pojawiła się ze strony elektrowni w Temelinie na początku

Czy w Czechach się kradnie?

Panuje tu przekonanie, że jak coś ginie, to na pewno Romowie ukradli. Taki mają PR:)) Jak Polacy w Niemczech. Kiedyś w tramwaju jedna młoda Romka opieprzała babcię, która na jej widok w niedwuznaczny sposób przycisnęła torebkę do piersi, żeby się nie dało wyrwać. Raczej nie wpłynęło to na zmianę opinii owej babci o Romach, ale na pewno poprawiło Romce samopoczucie. Abstrahując trochę od tematu kradzieży, kilka lat temu wraz z sąsiadami robiliśmy porządki w ogrodzie i piwnicy i mnóstwo złomu i niepotrzebnych rzeczy wynieśliśmy przed dom. Pojawiła się grupa Romów, pytając, czy to mogą zabrać. Oczywiście wyraziliśmy zgodę. Jedna z kobiet zapytała, czy jej to popilnujemy do 12.00. O 13 pojawiła się grupka z wózkiem i zaczęła pakować rzeczy. O 14.30 przyszła inna grupa z pretensjami, dlaczego im nie popilnowaliśmy łupu, tak, jak się umówiliśmy. Okazało się, że to byli zupełnie inni zbieracze. Uratowało mnie tylko to, że ci rezerwujący mieli duże opóźnienie. Wracając do tematu- w Czecha

Stosunek do homoseksualistów

Jeśli miarą cywilizacji (podkreślam tryb warunkowy) jest to, w jaki sposób traktuje się mniejszości, to tematyka homoseksualizmu może być ciekawym materiałem porównawczym. W pierwszym rzędzie trzeba zauważyć, że już od lat '70 środowiska medyczne powoli przestawały traktować homoseksualizm jako schorzenie psychiczne, by ostatecznie - w zależności od stosowanej klasyfikacji - gdzieś na przełomie lat '80 i '90 dojść do wniosku, że homoseksualizm jest normalnym zachowaniem seksualnym. Od początku XXI wieku nawet w Chinach nie jest uznawany za dwiację, choć jeszcze krótko wcześniej do leczenia homoseksualizmu używano np. elektrod. Innymi słowy homoseksualizm to nie - jak starają się w Polsce tłumaczyć pewne środowiska - zachowanie chorobowe, ale norma. Mniejszościowa norma. W Czechach obowiązuje już od jakiegoś czasu ustawa o rejestrowanym partnerstwie, choć początki nie były wcale proste. Pierwszy projekt złożony do rozpatrzenia przez parlament został odrzucony, mimo i

Co to są kurvítka?

Swego czasu prof. Jacek Baluch stwierdził, że czeski język specjalnie go już nie bawi, bo po prostu za dobrze go zna, a jako filolog jest w stanie też przewidywać pewne zachowania językowe, na przykład kierunek tworzenia nowych wyrazów. Wstyd przyznać, ale ja wciąż nie jestem na tym etapie znajomości czeskiego. Na szczęście... bo dzięki temu wciąż się łapię na tym, że czeski i w codziennym życiu mnie bawi - ot taki langtertainment. Bo weźmy takie tytułowe kurvítka ... Nie wiadomo w zasadzie, czego od nich oczekiwać. Czy choroby wenerycznej, czy stanu permanentnej irytacji, czy może jakiejś formy urzędniczej niekompetencji, przez analogię do naszej biurwy - tyleż obrazowej, co i wulgarnej. Nic z tych rzeczy, kurvítka bowiem, to taki ludowy terminus technicus na coś, co po polsku mniej jest atrakcyjne, przynajmniej z językowego punktu widzenia. Chodzi mianowicie o zjawisko planowanego starzenia produktów. W polskich mediach dość często temat ten powraca, zazwyczaj jednak żaden kon

Z czego śmieją się Czesi

Polakom statystyczny Czech kojarzy się ze Szwejkiem, z rubasznymi dowcipami opowiadanymi przy golonce i piwie. Śmieją się z siebie, maja sporo dowcipów rasistowskich o Romach,  śmieją się czasem z Polaków, ale niewiele o nas wiedzą. Stereotyp Polaka w dowcipach to kombinator, cwaniak i ..Pan Wołodyjowski z 3 Pancernymi (i psem). W 2014 r T- mobile wypuściło reklamę, która została wycofana po interwencji służb dyplomatycznych: https://www.youtube.com/watch?v=-0AyIVRUnSA Z kolei w serialu Kosmo niedawno emitowanym w czeskiej telewizji równo obrywa się wszystkim- i Słowakom i Niemcom i Polakom, ale najbardziej samym Czechom. https://www.youtube.com/watch?v=ZhSpzRtUYDo Dużo polsko-czeskich dowcipów opiera się na języku i z reguły jest bardzo dalekie od prawdy, np: Jak se řekne polsky kamzík? Koza turystyčna. Jak se řekne polsky homosexuál? Labužnik perdelovy. Jak se řekne polsky stolní ventilátor? Helikoptera pokojowa. Mamy niestety podobną opinię jak Ro

Władza i przyroda, czyli o dzięciole i głuszcu, których podobno już nie ma...

Szumawa na zdjęciach Vladislava Hoška, który w fotografii krajobrazowej tego regionu się specjalizuje wygląda tak: A na zdjęciach Pavla Ouředníka, który też się specjalizuje w zdjęciach z Szumawy wygląda tak: Tak czy siak wygląda chyba ładnie, a dla niektórych nawet zbyt ładnie. O Szumawę przed paroma miesiącami toczyła się prawdziwa wojna polityczna, głównie za sprawą rządzących czeskich socjalistów, którzy przygotowali nową ustawę o parkach narodowych. Ustawa niektóre kwestie deregulowała (np. parkowanie poza wyznaczonymi miejscami), inne zaś regulowała i ograniczała (np. używanie sztucznych ogni czy dronów). W ogólnej ocenie specjalistów jest to ustawa rozsądnych kompromisów, uderza jednak w możliwość zabudowy w obrębie niektórych pasm ochronnych. Przeciwko ustawie wypowiedział się wielokrotnie niegdysiejszy poseł ČSSD (czyli czeskich socjalistów), a obecnie prezydent Czech i przyjaciel największego czeskiego biznesmena a do niedawna wicepremiera A. Babiša - Miloš Zema

Lidice - rocznica 75.

W Polsce zazwyczaj nie wspomina się o II wojnie światowej w kontekście Czechów - za dużo tej wojny na samą Polskę, więc po co nam jeszcze inne II wojny światowe... A szkoda, bo w efekcie zapomina się i o ciekawych wydarzeniach (np. planach polsko-czecho-słowackiej konfederacji) i o ciekawych postaciach (np. o Josefowi Františku, jeden z najskuteczniejszniejszych myśliwców dywizjonu 303). Zapomina się również o martyrologii innych narodów, warto więc przypomnieć dzisiaj Lidice, od zniszczenia których upływa dziś 75 lat. Lidice to niewielka miejscowość leżąca na zachód od Pragi. W roku 1942 mieszkało w Lidicach około 500 osób, był jeden kowal, jeden krawiec, jeden szewc, młyn, kilka majątków rolniczych, jeden sklep z węglem i opałem. Innymi słowy typowe mała czeska wioska - dobrze urządzona i spokojna. 25 maja 1942 w Pradze miał miejsce zamach na Heydricha. Pomagali w nim czescy spadochroniarze przeszkoleni w Wielkiej Brytanii. Ich historię opisał dokładniej Mariusz Szczygieł w

Pro radost

Należy czasem zrobić cos dla siebie- „pro radost”, jak mawiają Czesi. Mogą to być zakupy w Santovce, wyjście do kina na” Fotografa” lub setny raz obejrzany w TV film  „ Marečku, podejte mi pero! ”  Może to również być piwo w hospodzie za domem, gdzie zawsze trafi się jakiś znajomy do pogaduszek albo to samo, tylko dalej od domu, za to z dobrym dojazdem na rowerze. Czeska policja ma lepsze rzeczy do roboty niż łapanie rowerzystów, którzy wypili jedno piwo. W myśl tej reguły skusiłam się kiedyś na „Bubnovani pro radost”, którym znajomi byli zachwyceni. Zaprosiłam do towarzystwa  9-lenią wówczas córkę. Zebrało się nas  jakieś 15 osób, z czego 5 dzieci. Usiedliśmy w kręgu i zaczęliśmy od wzajemnego przedstawienia. Całą imprezę prowadził na oko 50-letni łysy guru, przy dużym wsparciu zachwyconej nim i imprezą żony. Na początku wszyscy razem skandowali: „VI-TA-ME TE V KRU-HU...” czyli „witamy cię w kręgu”. Kiedy się już przywitaliśmy, rozdali nam afrykańskie bębny i mogliśmy w nie ła

Czesi a kryzys migracyjny

Wczoraj w Pradze przebywał Jean-Claude Juncker. okazją do wizyty było wręczenie mu na Uniwersytecie Karola medalu pamiątkowego za zasługi na rzecz integracji europejskiej. Czeskie władze postanowiły sprawić mu prezent na przywitanie i oficjalnie ogłosiły, że z żadną pieprzoną Europą Zachodnią ani Unią Europejską solidaryzować się nie będą i żadnych emigrantów przyjmować nie zamierzają (pisała o tym GW ). Jak łatwo się domyśleć przewodniczący Komisji Europejskiej nie był zachwycony, ale pozostawał grzeczny. Stwierdził jedynie, że "Republika Czeska sama korzysta z pomocy europejskiej, więc winna pokazać solidarność przy wspólnym rozwiązywaniu kryzysu migracyjnego". Podziwiam tę zimną krew polityków - sam bym tak nie potrafił. Choć podejrzewam, że gdyby J. Juncker miał do czynienia z przeciętnym Czechem a nie z uniwersytecką i polityczną elitą, to nawet jemu nerwy by puściły i rzuciłby Czechom parę wulgaryzmów, po czym spakował się i uciekał. Przeciętny bowiem Czech w og

Skąd ten blog?

Jedna z książek Mariusza Szczygła nosiła tytuł "Zrób sobie raj". Po przeczytaniu jej zaczęliśmy się zastanawiać czy rzeczywiście swego czasu zdecydowaliśmy się całą rodziną żyć w raju. Decyzja podjęła się niejako sama - po czterech latach pobytu w Czechach sama myśl o powrocie do Polski wydawała się dziwna, bo wiedzieliśmy już wówczas, że są spokojniejsze miejsca do życia niż Polska. Wiedzieliśmy, że są miejsca w których życie stawia mniejszy opór, w których nie trzeba każdego dnia walczyć, w których urzędnik potrafi w petencie zobaczyć człowieka, w których praca nie musi prowadzić do poświęcenia, w których chodząc wieczorem po mieście nie trzeba się bać. Ale żeby od razu raj...? W ramach tego bloga chcielibyśmy znaleźć dla nas samych odpowiedź na pytanie, czego nie lubimy w Polsce tak bardzo, że określa to nasz sprzeciw wobec kraju, z którego pochodzimy.

Szlaki w czeskich Beskidach- Javorový i Velká Čantoryje

Po przeprowadzce do Ostravy w Moravskoslezské Beskidy jedziemy około pół godziny, co jest miłą zmianą. Zaczęliśmy od odkrywania szlaków blisko Trzyńca. Dla wybierających sie w czeskie Beskidy polecamy stronę http://krasybeskyd.wz.cz/index2.htm Javorový Plan był dobry. Dojechać do Oldrichovic u Vodarny i iść zielonym szlakiem przez Malý Javorový na Javorový i wracać przez Gutské Sedlo. Niestety na przeszkodzie stanęła nam... autostrada. W efekcie mielismy dodatkowe 3 km do przejścia żeby wyruszyć na szlak i doszliśmy tylko na Javorovy-tur.ch. Podejście jest ostre, ale praktycznie cały czas w lesie i bez asfaltu, co w porównaniu np z Orlickimi Horami jest miłą niespodzianką. A zimna kofola na Javorovym z widokami na paralotniarzy to bardzo przyjemny odpoczynek. W sumie trasa na 12.21 km. http://www.javorovy-vrch.eu/ Velká Čantoryje Nýdek - Velká Čantoryje Samochód zostawilismy pod knajpą Nýdečanką i nieco błądząc poszliśmy czerwonym szlakiem Pod chatę Czantoryji

Czescy kierowcy w Czechach - na pocieszenie...

Ostatnio było o polskich kierowcach TIRów na czeskich drogach ( tu ). Ponieważ zaś w Polsce intrygującym tematem są limuzyny władzy, nadarza się okazja, żeby temat czeski połączyć z polskimi pasjami. Nad kierowcami BORu nie ma się co bardziej pastwić, choć w zasadzie dla obecnej władzy w Polsce zrobimy wyjątek, bo jej nie lubimy (zdj. z profilu FB https://www.facebook.com/photo.php?fbid=809225615908201&set=a.116038768560226.24126.100004623092163&type=3): I jeszcze za maj dorzucimy (choć trzeba przyznać, że policja orzekła winę kierowcy ciężarówki)- czerwiec za krótki póki co: No a teraz ku pokrzepeniu serc, co słychać w kwestii rządowych aut w Czechach? Otóż w pierwszym rzędzie trzeba zaprezentować auto, które stało się bohaterem mediów, bo też niewiele takich aut można zobaczyć na czeskich drogach pełnych Skodowek starszych i młodszych. Policja potrzebowała czegoś fajniejszego i znalazła sobie takie skromne BMW. BMW i8 ma napęd hybrydowy i 350 KM pod maską, a poli

Polscy kierowcy w Czechach

Polacy wyrażają czasem niezadowolenie z faktu, że czescy policjanci traktują ich z nieufnością. Skarżą się na zbyt dokładne kontrole i niemiłe podejście policjantów. Dziwią się, skąd ta wrogość. No więc trudno się Czechom niestety dziwić. Nie ma wśród kierowców gorszego wyzwiska niż "polské hovado". I trudno się temu dziwić, bo na opinię o Polakch oprócz cotygodniowych eskapad naszych rodaków wracających z Wiednia do rodzin, wpływają takie wypadki, jak ten w Studence, kiedy polski kierowca TIRa wjechał na czerwonym świetle na przejazd kolejowy, tam stanął i czekał aż wjedzie do niego Pendolino. W krócie wyglądało to tak: Całość skończyła się tragicznie - zginęły 3 osoby, kilkanaście zostało rannych. Przed sądem zachowanie zarówno polskiego kierowcy jak i właściciela firmy transportowej wzbudziło niesmak, ale nie zaskoczenie. Dlaczego o tym warto przypomnieć? Bo na czeskich drogach znowu pojawił się mistrz kierownicy za kierownicą polskiego TIRa. Efekt? Znowu kom